Drzwi... hmm.. j.a ich nigdy nie zamykam.. Jeśli już to robię, to zamykam pewien
I.
Wybór.
Jej towarzystwo: Jeany-"przyjaciółka", April- coś w rodzaju koleżanki, bardziej znajoma, Sonny- przyjaciel, kolega, dobry kolega. Uważała, że jest w idealnym świecie. W końcu są wakacje, chodź spędzała je w domu nie przeszkadzało jej to w "dobrej zabawie". Doborowe towarzystwo, rodzice zajęci pracą, siostra, która niczym się nie interesuje, nieustające imprezy, piwo, fajki, trawka, wszystko co było dla niej super. Po jednej z wielu imprez obudził ją telefon, zaspana odebrała nie wiedząc kto dzwoni:
-Halo? Kto mówi?- powiedział zdezorientowana
-Dobra, dobra jaj sobie nie rób. No to ja Sonny.
-Aa.. a ty już co wyspany po imprezie? Przecież dopiero co się położyłam. Która jest?
-Co jak co, ale tylko ty balowałaś z nas tak długo.
-Sorry, nie pamiętam film mi się urwał.. Ale gadaj po co dzwonisz?- Odpowiedziała lekko, zdenerwowana poważnym tonem głosu Sonnego.
-Klarie.. słuchaj nie chcemy mieć przyjaciółki takiej jak ty. To znaczy jesteś inna niż my. My imprezujemy z minimalną rozwagą, a ty wyrwałaś się z pod opieki rodziców, pierwszy raz chodzisz na imprezy. Szalejesz jak głupia. Wczoraj narobiłaś nam wstydu tym siedzeniem w kiblu 2 godziny.
-Fajny żart. A tak naprawdę po co dzwonisz??
-To nie żart. Nie konkatkuj się z nami. Narobiłaś sobie problemów i nie wciągaj nas w nie.
-Jakich problemów? I kogo masz na myśli mówiąc..- nie mogła dokończyć tego co chciała, Sonny krzykną ze złością.
-Co ty odwalasz!? Zadałaś się z jakimiś typkami z innego świata a'la wampiry i czego od nas oczekujesz.. że może..
-O czym ty gadasz?! Ja nic nie pamiętam!
-To lepiej sobie przypomnij! Nie dzwoń ani do mnie, ani do Jean, ani do April.
-Wytłumacz mi o co chodzi?!!
Sonny się rozłączył. Klarie z całych sił usiłowała przypomnieć sobie z kim gadała wczorajszej nocy, ale nic nie pamiętała. Czarna dziura. Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk tłuczonego szkła. Wybiegła na korytarz i zobaczyła dwóch wysokich, bladych chłopaków. Jeden z nich miał czarne, gęste włosy. Drugi był blondynem. Proste włosy nosił przystrzyrzone do ucha. Byli jak idealne greckie posągi. Gdy spojrzeli na Klarie zauważyła ich przerażające oczy. Czarne, ale gdy padły na nie promienie słońca zmienił kolor na czekoladowy.
-Witam Klarie-powiedział blondyn-Nie myślałem, że tak szybko cię znajdziemy.
-Dlaczego masz taką zdziwioną minę?- dodał ciemnowłosy
Faceci zaczęli podchodzić pod schody. Klarie złapała za klamkę od drzwi swojego pokoju, które zatrzasnęły się z hukiem.
-Nie uciekaj Klarie. W pokoju nie schowiesz się nam.
-Nie bój się. Powiedz lepiej co u ciebie.
Byli już w połowie schodów. Klarie dotykała plecami ściany. Nie było żadnego wyjścia ucieczki. Ciemnowłosy chłopak patrzył na nią hipnotyzującym wzrokiem i Klarie zemdlała. Słyszała jeszcze krótką kłótnię między nimi.
-Po cholerę od razu ją zahipnotyzowałeś? Chciałem się jeszcze pobawić..
-Za 30 minut się obudzi..I wtedy nie będzie miała wyjścia, zgodzi się na wszystko byleby przeżyć.
c.d.n
P.S. .......................................................................................................
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz